Sztuka, ach ta sztuka...

Dzień zaczął się zbiórką na Belnie, szybką kawą i wyjazdem do teatru, gdzie wystawiana była „Ania z Zielonego Wzgórza”.Weszliśmy na salę i zajęli miejsca z brzegu, tak do trzech foteli w głąb. Z początku nawet obawiałem się, czy  wypełni się widownia? Ale po chwili weszło chyba kilka klas dzieci i zapełnili fotele do ostatniego. Gra aktorów na wysokim poziomie i chociaż wydaje się niemożliwym w takim czasie opowiedzieć całą „Anię”, to tym razem aktorom się to udało z powodzeniem. A partie wokalne Ani rozbrajały serce za pośrednictwem ucha. Nie jedna łza wzruszenia zwilżyła mi oko. W każdym ujęciu gra powalająca. I przesłanie wynikające z książki Lucy Maud Montgomery zachowane. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że słowo w słowo, choć wiem, że niemożliwym jest, bo książek jest wiele. Niemniej streszczenie akuratne, idealne i piękne. Z mojej strony należała się tylko owacja na stojącoo, co zapoczątkowałem i z pewnością miło wyszło przyjęcie aktorów. 

Write a comment

Comments: 0