Nie wiem czy ja śnię, czy rzeczywiście tak dużo zaczyna się dziać? I szeroka perspektywa otwierająca się przed oczami napawa radością. Ale po kolei...
Swój intensywny dzień zacząłem podejściem do altanki, gdzie jednak nie zagrzałem długo miejsca,bo Piotrek malował impregnatem wszystkie belki, a dla siebie nie widziałem już miejsca. Dlatego za chwilę wycofałem się do budynku. Za mną odeszli Damian i Bartek.
Od razu dostałem zadanie zastępcze. Przygotowałem szatkownicę do kapusty, wnieśliśmy ją do holu przy drzwiach i włączyłem się czynnie w samo szatkowanie.
Stasiu wrzucał i dociskał kapustę, Bartek kręcił korbką, a ja z Damianem tarliśmy marchewki. Chwilami nie nadążaliśmy, tak szybko szło szatkowanie. Ale w końcu starliśmy już wszystko. Musieliśmy się zamieniać przy kręceniu korbką, bo kapusta jakby rozmnożyła się...
I wreszcie po 12 skończyliśmy kapuściane zajęcie. Nie całkiem wyżyty poszedłem jeszcze na ćwiczenia...
Na zakończenie dnia zdołałem dojść do sali plastycznej, gdzie dołożyłem kilka puzzli w układance. Jednak nie miałem już sił na obudzenie wyobraźni. Do mnie doszli Asia i Bartek.
Cały czas mieliśmy okazję do ćwiczeń przepony, bo Ania rozśmieszała wszystkich swoimi żartami.
Write a comment