Dzisiejszy dzień, spędzony prawie na jednym stanowisku.
Wymyśliłem, żeby z obrazu "Emeryt i chłopcy" zrobić niejako kadr filmu. Najpierw dorysowałem boczne kratki taśmy filmowej i pomalowałem w miarę starannie na czarno. Trochę za dużo zajęła ona kratek taśmy, ale i tak podoba mi się ostateczny wynik.
Przerwę południową wypełniły naleśniki z serem.
Po czym znowu udałem się do atelier malarskiego.
Kilka maznięć i mogłem przenieść "płótno" czyli płytę, do oprawienia. Namalowałem od brzegu do brzegu, bo zapomniałem, że płyta wyjęta była z ramek, które zajęły centymetr namalowanego kadru.
Na koniec dnia, gdy pojechała pierwsza tura, poszedłem z Marzenką, Piotrkiem i Tereską pod dowództwem Piotrka, przewietrzyć głowy spacerkiem do lasu. Dzisiejszy las taki piękny, kolorowy. Aż chciało się wynieść warsztat malarski i malować, malować...
Szkoda, że nie mam fotograficznej pamięci, by przenieść na płótno dokładnie to, co widziałem dzisiaj.
Spacer przerywany był kilkuminutowymi postojami, podczas których rzucałem okiem po koronach drzew i nasycałem jesienną kolorystyką.
Jutrzejszy dzień zapewne zacznę również od pracowni Piotrka, by polakierować "Emeryta i chłopców", żeby farba przypadkiem nie skruszyła się.
Write a comment