Choć dziś teoretycznie rozpocząłem dzień normalnym już trybem, to przez wzgląd na jakieś zawirowania w ciśnieniu, nie wystrzelił dalej dzień jak z procy, tylko wlókł się powoli. Tak niekomfortowo czułem się w klatce piersiowej. Dlatego z rana już wszyscy krzywo na mnie patrzyli, bo zamiast o kawę , poprosiłem barmankę o herbatę.
Dalej już poszedłem w dobrym kierunku, bo tropem Pauliny udałem się na salę gimnastyczną, gdzie urozmaiciłem swoje ćwiczenia zestawem wyniesionym z Polaniki. I tak przetaczając się z materaca na piłkę i do drabinek wytrwałem aż 40 minut.
Tylko rzuciłem do pracowni Piotrka, który przyniósł fajne drewniane zakończenie łóżka 80-49cm, które planuję pomalować. Na razie nie mam wielkiego pomysłu, ale z paletą w ręku może łatwiej będzie mi myśleć.
Na koniec dnia poszedłem do pracowni plastycznej po kartkę wielkości przyszłego obrazo, na której miałem komponować pomysły. Jednak za szybko zapada zmorok i na dziś już pomysłów nie widzę...
Write a comment