Wilk syty i owca cała

Dziś dla odmiany, tuż po zwiezieniu nas na zgrupowanie, czyli około 10, zamiast kawy , do mojego garnuszka wlała się herbata. I to nie przez nieuwagę, czy rozkojarzenie, a perfidną walkę z nałogiem.  W ciągu dnia kilka razy chciałem złamać się i przechylić szklaneczkę, ale pilnowany przez stróża w osobie Marzenki wytrwałem całą zmianę tylko na 1,5 szklanki kawy, a nie jak bywało niekiedy dwa razy więcej niż dzisiaj. Nie zauważyłem pogorszenia samopoczucia, więc jestem chyba na dobrej drodze wyjścia z nałogu.

Sama herbata pozwoliła mi w następnej kolejności wytrwać prawie 40 minut na ćwiczeniach, w dalszym ciągu rozkoszując się jogą.

Gdy zmienialiśmy zameldowanie na kolejną pracownię, już powoli zaczęły się rozkładać talerze na stołach. siadłem z długopisem, a Marzenka pomagała Danielowi nakrywać do stołu... Za chwilę na głębokie talerze wylał się rosołek. Po obiadku krótka sjesta, przegrupowanie zajmowanych krzeseł, bo właśnie schodziła góra na zupkę i zaraz po tym na krótko wstąpiłem do pracowni stolarskiej. Piotrek nagrzał wypalarkę i mogłem wreszcie zacząć konturować pracownię, którą wcześniej naszkicowałem ołówkiem. Miałem niewiele czasu, bowiem Piotrek jeździł dziś z załogą warsztatu.Pierwsza grupa dojazdowa w niedługim czasie już wracała do domów. Z nożem na gardle, czy raczej wizją opuszczenia pracowni jakoś fajnie mi się pracowało, szybko i dokładnie. Zrobiłem dużo, bo wypaliłem kontury biurka, majdanu znajdującego się w nim i obok i obrazek z puzzli, który jaest w innym miejscu, ja umieściłem na ścianie. W  następnym podejściu wypalę szafkę obok, by później móc cieniować wszystko razem. Wyrazistości obrazkowi doda z pewnością wypalenie konturów ścian i grubszą kreską "pomalowanie" karnisza. Wtedy widać będzie przestrzenność obrazu.

Na koniec przemarszu przez pracownie trafiłem na kuchnię gdzie szperałem za resztkami. Ku mojemu zadowoleniu czekał na posprzątanie półmisek klusek. Marzena dała mi trochę śmietany i cukier i zaspokoiłem wilka w brzuchu. I tym samym wilk syty i owca (Marzena) cała.

Write a comment

Comments: 0