Orszak

W Nowy Rok wprowadził nas niemalże Orszak Trzech Króli. Zaraz po tym święcie starym rytmem zwiezieni zostaliśmy na bazę. Od razu z planem wykorzystania dnia rzuciłem się na pracownię komputerową, gdzie zadałem sobie robotę. Wreszcie dostępna pełnowymiarowo pracownia komputerowa może być wykorzystywana. Zrobiłem swoje zlecenie, chwilę pogadałem z Natalią-kierowniczką pracowni. I tak szybko zleciał czas do przerwy obiadowej.

Już o 11 podana zupa jarzynowa , której 1 talerz zaspokoił mój głód, bowiem chwilę wcześniej rozprawiłem się z kanapką.

Po rozpoznaniu w pracowni komputerowej już nie wróciłem na piętro, gdzie jest moja kolejna macierzysta pracownia Teatralno-artystyczna, tylko osiadłem na parterze w pracowni stolarskiej, gdzie przed świętami zacząłem rysować konika. Całkiem zapomniałem o tym i tylko codzienny obchód przez pracownie przypomniał mi na czym skończyłem poprzedni rok.

Siadłem, a nawet nie, bo tym razem rysowałem ołówkiem na stojąco zaczętego konika. W książce jest jeszcze jeździec, ale nie zmieści mi się, chyba żebym ułożył go do pozycji w galopie. Ale już sam koń ma nogi jakby skakał kłusem. Tak więc zrezygnuję z jeźdźca i to będzie najlepszy wybór.

Po wykorzystaniu ołówka poszedłem wykorzystać salę gimnastyczną, gdzie wróciłem do zestawu Amosowa. Myślałem, że zastój mięśni zrobi większe spustoszenie. Udało mi się zrobić wszystkie ćwiczenia.

Z gimnastyki wróciłem do konika, dodałem mu cieni pod okiem i na pysku i wreszcie nabiera cech zwierzęcych mój rysunek. Ostatecznie i tak maznę go wypalarką, bo sam ołówek gubi się na drewnie.

 

Write a comment

Comments: 0