Warsztat Terapii Zajęciowej powstał 06.12.2013r. z inicjatywy Stowarzyszenia Braterskie Serca. Warsztat po raz pierwszy dla podopiecznych został otwarty 27.12.2013r.

Otaczamy codzienną opieką 45 osób niepełnosprawnych. Głównym zadaniem Warsztatu jest rehabilitacja zawodowa i społeczna uczestników będąca szansą na samodzielne życie i podjęcie pracy dostosowanej do indywidualnych możliwości. Terapia odbywa się codziennie pod okiem wykwalifikowanych instruktorów w 9 pracowniach:

  • plastyczno - muzycznej,
  • rękodzieła artystycznego
  • polonistyczno-dziennikarskiej
  • artystyczno- teatralnej
  • stolarsko - technicznej
  • gospodarstwa domowego i ogrodnictwa
  • komputerowej
  • rehabilitacyjnej
  • dekoracyjno-florystycznej

W Warsztacie odbywa się też codzienna rehabilitacja ruchowa. Oprócz tego organizujemy imprezy okolicznościowe, kiermasze świąteczne i wycieczki.

"Wybawca"

 

W pięknej górzystej panoramie,

Przy szeroko otwartej bramie

Za sprawą raczej Ducha Świętego

Powstał warsztat niepełnosprawnego.

 

Tu każdy znajdzie swój kąt,

Skrzywdzony nie wyjdziesz stąd.

Tu rozwijasz artystyczne zapędy,

Nie ma miejsca na terapeutyczne błędy.

 

Wspaniała zawodowa kadra.

Tu nie powstanie żadna zadra.

Kanaan czy Eldorado

Przy Belnie wyglądają blado.

Jerzy Strzelec, 2014r.

Aktualności

"Dzień Nauczyciela"

Dzień życiowych nauczycieli,

Którzy parasol rozpięli,

Którym nie zadrży ręka,

Choć praca z nami to męka.

Niezwykła to rehabilitacja,

Ćwiczeń wszelakich kreacja,

Z drabinki, na rower, do materacy...

A po zasłużonej pracy...

Na krzesła, za stoły, do talerzy.

Codziennie obiadek świeży,

Codziennie pomysły kolorowe,

By przywrócić siły nowe.

By w prawdziwym, męskim warsztacie

Pomóc-nie tylko przy łopacie,

By podłubać wzorki na drewnie,

Poczuć się na świecie pewnie...

By na kolejnej naukowej przystani

Słuchać pomysłów komputerowej pani,

Współtworzyć system oświaty

I nie wychodzić spod wiaty.

Na ostatnim-najludniejszym przystanku:

Stale świeże kwiaty w dzbanku

Namalowane na papierze

Koty, krecik i jeże...

Tutaj aż dwie nauczycielki,

Naszych talentów żywicielki,

Naszych pomysłów kreatorki,

Artystyczne motorki.


Jerzy Strzelec



12.III.

Byliśmy dzisiaj w 9 osób w Polanice na kiermaszu wielkanocnym sprzedać nasze dziełka, które znajdywały nabywców szybko. Na pierwszy ogień poszły koszyczki z różnymi ozdobami, różnej wielkości jajka, świeczki, wieńce, ozdoby z kory brzozowej i cekinowane króliczki. Byliśmy też zwiedzać Polanikę, sale rehabilitacyjne. Pan Stanisław dzielnie sprawdził się w roli przewodnika po kurorcie. Pokazał nam gabinety masażu, lekarski i całą infrastrukturę.

Następnie udaliśmy się z naszym wagonem ozdób do GOPSu, gdzie dziełka znajdywały kolejnych nabywców...I tak zhandlowaliśmy wieniec z piórek, a'la bombka z przepiórczych jajeczek, 3 wiadereczka.

W dalszą drogę handlarską udaliśmy się do Wójta, który zakupił wieniec.

Jersey&Milena

OGŁOSZENIE

Warsztat Terapii Zajęciowej w Belnie zatrudni terapeutę zajęciowego (mile widziani mężczyźni) do prowadzenia zajęć w pracowni komputerowej. 

Osoby zainteresowane prosimy o kontakt telefoniczny pod numerem tel. 41 3001951 lub osobiste złożenie dokumentów aplikacyjnych pod adresem Belno 143, 26-050 Zagnańsk w godz. 8-15.

Wizyta w Teatrze

Od rana w naszym Warsztacie panowała gorąca atmosfera. Podzieleni na dwie grupy, w doskonałym nastroju czekaliśmy na wyjazd do Teatru im. Stefana Żeromskiego w Kielcach na spektakl „Cyrograf”.Oczy naszych podopiecznych skierowane były na pana Stasia, który o godzinie 9 dał znak do odjazdu . Pierwsza grupa pośpiesznie udała się do samochodu. Na posterunku w Belnie pierwszego dnia panowała bardzo kameralna atmosfera.  Chodziliśmy z kąta w kąt i nie mogliśmy znaleźć dla siebie miejsca. Widoczne braki i w załodze i w podopiecznych dało się wyraźnie we znaki. Nie to , żeby aż trąciło nudą, ale przyzwyczajeni do wielości prac na różnych frontach i tłoku na korytarzu i w pracowniach, jakoś dziwnie czuliśmy się w takiej samotności.Kolejnego dnia była zmiana ról: ci którzy wcześniej byli w teatrze zostali pilnować Warsztatu. Spektakl „Cyrograf” Renaty Głasek-Kęski, składa się z legend i opowieści regionu świętokrzyskiego dotyczących m.in. powstania miasta Kielce. Mogliśmy posłuchać o świętokrzyskich czarownicach czy historii o św. Emeryku, który pielgrzymował do klasztoru na Świętym Krzyżu. Po dziś dzień stoi tam jego kamienna figura, co rok przesuwająca się o ziarnko piasku, nieuchronnie zbliżając się do szczytu i wg legendy do końca świata. Wierzenia i legendy sięgają czasów średniowiecznych, w które spektakl nas przenosi, abyśmy poczuli klimat i atmosferę tamtego okresu. „Cyrograf” naszym zdaniem jest spektaklem magicznym, tematyką ściśle związany jest z Górami Świętokrzyskimi. Wyjaśnia motyw baśni i używa jej do określania niezbadanych zjawisk.



Jersey&Magda

Wigilia warsztatowa 22 XII

Zbiórka w Warsztacie o zwyczajnej porze,czyli po 9. I całe szczęście, bo wyczekiwanie przybrało zdwojoną moc. Już za progiem karety zdenerwowanie niemal minęło, patrząc na radosne miny pasażerów. Gdy dojechaliśmy na zgrupowanie, przemknąłem, mimochodem zerkając na "salę gimnastyczną", która pięknie ustrojona zapowiadała rychłe rozpoczęcie Wigilii. Jednak z pewnością całej trupie aktorów nie jedzenie było na pierwszym planie w tej chwili w głowie. Choć same rokowania przysparzały o burczenie w brzuchu.

Nie zbaczając z określonego kierunku udaliśmy się na piętro, gdzie równo ustawione krzesła czekały na powoli zbierającą się widownię. Nasza ekipa udała się za "kurtyny", gdzie nastąpiła charakteryzacja, ostatnie przypudrowanie nosa i próba-skrócona wersja, bo już nie było czasu, ale ważne było pierwsze oswojenie się ze sceną i przełamanie lodów na rzece łączącej nas z widownią. Nasz lodołamacz wystartował raczej dobrze, choć wbrew pozorom Jurka po trosze kąsała trema. Nie było już czasu, by zagrać próbę do końca, bo na dole powoli milkł gwar, jak po dzwonku na lekcje w szkole i nasz "amfiteatr" wypełniał się widownią.

W loży honorowej zasiedli przedstawiciele gminy z wójtem Szczepanem Skorupskim na czele, starostwa ze starostą kieleckim Michałem Godowskim i państwa, z Panią poseł Renatą Janik.

Występy Jurka na wszystkich próbach napawały optymizmem. Sam nigdy nie objawiał tremy przed publicznym występem. Tym razem zdenerwowanie wzięło górę i kilka razy musiał być naprowadzany pierwszą literą dalszej mowy, przez suflera. Sam aktor nie spodziewał się takiej reakcji na publiczność. Po występie mówił, że ciężko było mu zapanować nad trzęsącymi się kolanami, jak po forsownym wysiłku. Ale może nie wszyscy to zauważyli. Ileż energii podczas takiego występu?!  W końcu gdy cała machina słowotoku ruszyła role pasowaliśmy w kolejne miejsca jak nuty na pięciolinii. Same aktorskie wcielenia na wiele by się nie zdały, gdyby nie sztab reżyserski z Asią Boszczyk na czele. Nie mniejszy wkład w interpretację ról włożył Piotrek Sobczyk, niemal jak gdyby był po szkole aktorskiej. Jego indywidualne podejście do każdego aktora, nauka intonacji w przeżywaniu sztuki dały pozytywny efekt. 

Na koniec na środku sceny Lucyna dała popis wokalny, śpiewając "Cichą Noc". Podczas prób śpiewała ładnie, ale ten występ przeszedł najśmielsze oczekiwania. Publiczność zamarła wpół oddechu, by wystrzelić następnie brawami.

Nie wiem która część dnia była bardziej główna. Przez zamiłowanie do sztuki-wybieram jasełka.Z drugiej strony zamiłowanie do jedzenia wskazuje wieczerzę wigilijną, podczas której nawet ja-dyplomowany Pasibrzuch - nie zdołałem wszystkiego spróbować.

Cały czas w uszach dzwonią mi ostatnie słowa Rozbójnika:

Nie wiem jak dzisiaj dziękować mam,

Że Bóg człowiekiem dla mnie się stał,

Że wszystkie grzechy daruje mi 

I daje szanse na lepsze dni.

Zaczynam życie dziś od początku 

I będę służyć Bogu Dzieciątku.


Przesłanie ponadczasowe.

Po jasełkach Jurek wystąpił ze swoim wierszem specjalnie na tą okazję:


"Wieczerza Wigilijna"


Przy wigilijnym stole

Spotkajmy się na dole

Pod gwieździstym nieboskłonem

Z należnym Mu ukłonem.

Darujmy winy, zapomnijmy żale,

Żyjmy spokojnie w Jego chwale.

Spożywając potraw dwanaście kolejnych

Kontemplujmy przeszłość czasów chwiejnych.



Na zakończenie hojnie obdarowani zostaliśmy gwiazdkowymi prezentami.


 

Jersey

Kuchnia jak u Babci

Dzięki zaproszeniu Stowarzyszenia Spektrum Możliwości 7 listopada mieliśmy możliwość uczestniczenia w projekcie kulinarnym "Kuchnia jak u Babci". Podzieleni na 3 grupy przygotowaliśmy według "babcinej" receptury żurek, tradycyjne mielone z ziemniakami i surówkami oraz puszyste drożdżówki z jabłkami. W proces twórczy zaangażowani zostali wszyscy uczestnicy WTZ, instruktorzy, pani Kierownik a nawet nasz kierowca. Dzielnie wspierały nas w tych poczynaniach  panie z zespołu ludowego "Tumlinianki". Najlepszą zaś częścią dnia była degustacja, po której ledwo podnieśliśmy się od stołów... Skromnie napiszemy, że za te poczynania fartuch MasterChefa nam się należy! 

Zabawa jesienna w stylu halloween

Pięknego październikowego dnia odwiedzili nas Warsztatowicze z WTZ Fanisławice. Korzystając więc ze sprzyjającej okazji, postanowiliśmy zorganizować bal jesienny, urozmaicony upiornymi motywami halloweenowymi. Na szczęście nasi goście nie wystraszyli się wcale i chętnie uczestniczyli we wspólnej zabawie. A działo się dużo... Wystarczy tylko wspomnieć o wspaniałym bigosie przygotowanym przez pracownię gospodarstwa domowego z własnoręcznie (albo własnonożnie) ukiszonej kapusty, o tańcach, hulankach i swawolach, czarownicach, diabłach, katach, duchach... by choć odrobinę poczuć klimat tej imprezy.

Wszystkich chętnych zapraszamy poczytania  relacji i obejrzenia zdjęć z tego wydarzenia tutaj, a także w Pamiętniku Jurka

Kiszenie kapusty

10 października, wystraszeni, że w końcu nie zdążymy zrobić zapasów na zimę, sprężyliśmy się całym warsztatem i postanowiliśmy własnoręcznie uszatkować, ubić i zapakować do beczek kapustę. Grupa zaangażowana w cały proces zmieniała się zadaniami, ponieważ były one za ciężkie, jak na takich „siłaczy” jakimi jesteśmy. Dlatego przy kręceniu korbą szatkownicy stawali Damian, Bartek, Jurek, a nawet Stanisław. Zanim nastąpiło szatkowanie z podziałem na role Jurek i Damian tarli zapalczywie marchewki, by nadążyć podrzucać ją do kapusty. Teraz wystarczy kilka tygodni poczekać (z językami na wierzchu),by móc dobrać się do trzewi beczki i z ziemniakami albo innym rarytasem skonsumować.