XX Letnie Spotkanie Integracyjne w Zgórsku

Dziś w ramach zajęć "szkolnych" udaliśmy się wesołym autobusem z Malwiną, Marzenką, Kasią, Karolem, Damianem, Bartkiem, Teresą i Asią z naszym stangretem Stasiem na Letnie Spotkanie Integracyjne w Zgórsku. Pogoda wystrzeliła pięknym słońcem, jakby specjalnie na zamówienie. Była konkurencja-nazwana plastyczną- w robieniu jak najdłuższych łańcuchów choinkowych z kartek. Do tego został delegowany Jurek z Asią. I sukcesywnie, kiedy zaczynało brakować pasków doklejenia, docinał kartki i smarował klejem, a Asia spawała ogniwa i łączyła w łańcuchu. Ale za mało naciął pasków, a czas tak szybko leciał, aż w końcu nożyczki zostały wszystkim zabrane. Troszeczkę narwał pasków ręcznie, ale i tak nie wystarczająco. I nie było już czym walczyć...Ostatecznie i tak spośród, bodajże 12 łańcuchów nasz nie był najkrótszy. Plasował się w końcówce, ale nie był naszarym końcu.

Był również konkurs piosenki karaoke, ale tym razem nie latało Jurkowi po głowie żadne ptactwo, typu jaskółki, ani nic innego, więc całkiem bez przygotowania, choćby przeczytania jednorazowego tekstu piosenki-nie wychylał się z chęcią śpiewania. Za to mogliśmy się poczuć jak Robin Hood, strzelając do tarczy. Do tej konkurencji znowu został Nominowany Jurek w parze z Asią. Jurek zobaczył tylko bodaj dwa strzały próbne. I nadeszła jego kolej. Z trzech strzałów, żadna strzała nie doszła do tarczy, mijając ją wysoko. Zdruzgotany Jurek odszedł więc do swojego zespołu, już nawet nie pilotując strzelania Asi. Kolejną konkurencją, do

której nawet nasz główny Ochotnik Nominowany nie wyrywał się, był bieg w worku. Byli zawodnicy, którzy spokojnie szli, byli tacy, którzy nawet wpół biegli, ale byli też śmiałkowie, którzy skakali, jakby napili się soku z gumijagód. W naszej drużynie nie mieliśmy żadnego Gumisia, dlatego znowu konkurencja nam nie wyszła. Karol wyskakał jakoś swój kawałek sztafety, Bartek wskoczył do worka i pomknął, jakby dopiero co z wojska wyszedł, a Damian miał trudności z dopasowaniem kombinezonu(czyli worka). I konkurencja naszej ekipie nie wyszła. Nadeszło z pozoru łatwe zadanie w przeciąganiu liny. O ile pierwsze podejście zaliczyliśmy, to już za drugim razem stanęliśmy na przeciw cięższej drużyny Wyrwidębów i już nawet Damian nic nie wskórał. A Jurek dobrze, że trzymał silnie linę, bo przewróciłby się, a tak przeleciał 2 metry i omal staranowałby Damiana.

W jednej z konkurencji mielibyśmy szanse na podium. W jedzeniu bigosu, bo Jurek nie dałby szans nikomu. Niestety nie była ona klasyfikowana. Fotogaleria ze spotkania

Jerzy Strzelec