Fanisławice dla ciała...

Na ten dzień czekaliśmy niemalże całe nasze życie. Ale jak na złość, wszystko tego dnia się nie układało. Najpierw pogoda splatała nam przykrego figla, bo ciężkie, czarne niebo od samego rana rzucało żabami. Potem nasz GPS czyli Genialny Prowadzący Stanisław, krętymi ścieżkami wyprowadził nas w stronę rzeki, niestety nie Wiernej;) W końcu jednak dotarliśmy na miejsce. I na sercu od razu zrobiło się lżej, czego wyraz dała także pogoda serwując nam już rozjaśnione niebo. Gdy przestąpiliśmy próg sali w Fanisławicach nasze marzenia o wyśmienitej zabawie się urzeczywistniły. Posileni wspaniałym bigosem, naładowani pozytywną słodką energią płynącą z przepysznych ciast poszliśmy w integracyjne tany... Królową parkietu nieoficjalnie okrzyknięta została Martynka, która nawet na chwilę nie chciała odpocząć. Kroku nie ustępował jej Jurek, który wylewał z siebie siódme poty. Koszulkę Jurka można było wyżymać;) To pewnie za sprawą przeuroczego kominka, którego ogień równie mocno nas rozpalał co muzyka na parkiecie. Panowie z naszego Warsztatu porywali do tańca wciąż to nowe partnerki. Któż to zliczy ile pań obtańcował Jurek?? W końcu bojąc się o utratę podopiecznych, także i nasze terapeutki wraz z Panią Kierownik na czele, dołączyły do grona roztańczonych. I wtedy prawie cały parkiet należał do WTZ Belno! I tańcowalibyśmy tak do rana, gdyby nie nasz GPS (Gadatliwy Pan Stanisław), który ogłosił zbiórkę do domów. Zmęczeni, ale jakże szczęśliwi opuściliśmy mury tamtejszego Warsztatu, by jeszcze w busie resztkami sił wykrzyczeć: „Tak się bawi, tak się bawi – Belno!!!!”

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z imprezy tutaj

MaG